wtorek, 17 listopada 2015



PAMIĘTNIK
6-08-2014 roku
Ja przyjechałem do Dąbrowicy jako pierwszy. Nikogo jeszcze nie było, tylko Mirek zobaczył mnie gdy już przyjechałem i dawaj wołać wszystkich, że już przyjechał pierwszy podopieczny na wczasorekolekcje. Dawaj mnie witać bardzo serdecznie tak jak zawsze. Następnie poszedłem  do kaplicy żeby przywitać się z Panem Bogiem i podziękować za rok, i prosiłem Boga żeby przeżyć dobrze ten czas w Dąbrowicy. Także prosiłem Boga za moją mamę i za całą  rodzinę. Gdy byłem jeszcze w kaplicy to zawołano mnie do recepcji abym zakwaterował się u Agnieszki. Zamieszkałem w pokoju numer 7  gdzie już dawniej przebywałem. Dostałem fajnych wolontariuszy. W tym roku wśród wolontariuszy i wolontariuszek    były także Ukraińcy i Ukrainki Ci ludzie dobrze opiekowali się nami i też dobrze mówili po polsku. Było to w Dąbrowicy całkiem  coś nowego oni mięli także podejście do chorego człowieka. To trzeba mieć  jakiś taki dar. A najbardziej miłe byli Ukrainki które ja miałem okazję poznać.
Powracam do moich wolontariuszy, a było ich trzech Michałów którzy opiekowali się naszym pokojem. A więc  Diakon Michał Ktysz i wolontariusz  Michał Korzeniewski, a trzeciego jakoś nie pamiętam. Bo ja nie miałem takich styczności za bardzo z nim no przychodził do naszego pokoju i coś tam pomagał. Najwięcej mi pomagali i gadali Michał Ktysz i wolontariusz  Michał Korzeniewski. Ten  Michał Korzeniewski mi przypominał Krzysztofa Wdowiaka. Który opiekował się mną przed wielu laty na poprzedniej Dąbrowicy. 
Zaczęli przyjeżdżać niepełnosprawni moi przyjaciele. Miałem okazję ich przywitać, a przywitałem Grażynkę Szczepaniak i Pawła Kaczmara z serdecznością witałem tylu wielu osób. Te moje powitanie dla mnie ułatwiało to, że miałem elektryczny wózek i podjeżdżałem tym wózkiem  do tej osoby i witałem ją. 
 O godzinie 19,30 na pogodnym wieczorze przywitało nas radio Dąbrowica, te radio Mirek wymyślił żeby było coś innego nie tak jak co roku.  
7 08 2014 roku
Po śniadaniu ksiądz Marcin Pidek rozpoczął konferencje o świętych Papieżach. Na pierwszej konferencji było o świętym Piotrze. Święty Piotr był  pierwszym papieżem po Chrystusie.

Był synem rybaka Jony z Betsaidy Galilejskiej i nosił imię Szymon. Jego miejscem zamieszkania była miejscowość Kafarnaum.
Jezus powołał Szymona wraz z jego bratem Andrzejem na swego ucznia. Według ewangelicznej relacji o utworzeniu grona dwunastu apostołów otrzymał od Nauczyciela imię Piotr. Należał on do najbardziej związanych i żyjących najbliżej Chrystusa. Był obecny podczas przemienienia na górze Tabor. Złożył wyznanie, że Jezus jest Mesjaszem i Synem Boga. Kroczył po wodzie ku Jezusowi. Był przy nim w Ogrójcu. Kiedy Chrystus został aresztowany, Piotr bronił go, atakując sługę arcykapłana.
Po zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Piotrowi i przekazał wówczas mu władzę pasterską. Po zesłaniu Ducha Świętego Piotr wygłosił Żydom mowę misyjną, stojąc na czele uczniów i wyznawców Jezusa Chrystusa. Swą duszpasterską działalność prowadził poza murami Jerozolimy. Miejsca, do których dotarł to (...)
O godzinie 12. 00 była msza jak zwykle. Po obiedzie pogadałem z moimi  wolontariuszami dokładnie już nie pamiętam, co wtedy gadałem ale ta rozmowa była chyba o życiu i panu Bogu. A potem poszedłem na spacer sam. Bo mam elektryczny wózek. Przez ten wózek ja byłem bardziej samodzielny było mi wygodnie poruszać się po tamtym terenie Ja Dąbrowice znałem bardzo dobrze. Lubiłem jeździć po Dąbrowickim cmentarzu. A był to bardzo ładny cmentarz  pośród drzew i zieleni taki zadbany. A były tam ładne groby i bardzo drogie i bogate. Ja je oglądałem i czytałem kto ile lat żył i zamyślałem się, nad naszym przemijaniem. Człowiek tylko zbiera te bogactwa przez całe swoje życie i pędzi za czymś żeby mieć jak najwięcej wszystkiego. Człowiek też chce mieć swoją rodzinę i być kochany i kochać kogoś. Każdy z nas za tym wszystkim tęskni tu na ziemi. A po śmierci nic już człowiekowi nie jest potrzebne ani to bogactwo ani te pieniądze może tylko ta modlitwa jest potrzebna za te dusze  człowieka. Nawet na tych cmentarzach gdzie być powinna cisza i spokój skromność, a nie ma tego. Ludzie stawiają swoim zmarłym bardzo drogie pomniki i nagrobki. Ja zastanawiałem się, czy to jest potrzebne tym zmarłym? Czy tylko stawią je ludzie na pokaz przed innymi ludźmi właśnie tak się zastanawiam.  
Ja też mam na cmentarzu swoich bliskich zmarłych w moich rodzinnych  stronach bardzo daleko więc ja chciałem pomodlić się tu na Dąbrowickim cmentarzu.
Jeździłem często wokoło kościoła sam  czasem w parę osób wtedy rozmawialiśmy o różnych sprawach a przeważnie o życiu, czasami nic do siebie nie mówiłyśmy o tak sobie szliśmy.
Czasami ja lubiłem pojechać sobie na drogę krzyżową. Gdzie była niedaleko od kościoła. Jechało się w dół na skarpie   takiej była w takim  lasku. Ta droga krzyżowa była nowo pobudowana w poprzednich  latach  jej  jeszcze nie było. Po tych dróżkach jeździło się trochę   niebezpiecznie raz w górę a raz w dół trzeba było uważać żeby nie zlecieć z wózka ale uważałem jakoś. Któregoś dnia pojechałem aż pod sam Dąbrowicki las tą drogą nikt z  uczestników turnusów nie chodził tylko znałem ją sam  tą drogę. Gdzie  kiedyś przed laty tą drogą wędrowałem z moimi starymi przyjaciółmi i opiekunami z panią Gosią i najserdeczniejszym z moich opiekunów i przyjacielem Krystianem.  
Dobrze było powspominać te moje pierwsze wczasorekolekcje w Dąbrowicy w roku 2007. Więc ja jechałem patrzyłem się na te Dąbrowickie pagórki i powspominałem w myślach te chwile przed laty. Jadąc   przez te pagórki tą  drogą ja czułem się tak jak gdybym był gdzieś w górach. A mój wózek  spisywał się  doskonalę.  

O godzinie 19 30 była nasza Dąbrowicka dyskoteka.  Nie mogło obejść się  bez dyskoteki bo nasze wczasorekolekcje byłyby nie ważne bez takiej rozrywki. Ja też tańczyłem, na moim Elektrycznym wózku.  
Kręciłem sie samodzielnie, a w parach trochę trzeba było uważać, żeby nie najechać na kogoś lub komuś na nogę  
8 08 2014
Tego dnia nie wydarzyło się nic szczególnego. Po śniadaniu była konferencja ksiądz Marcin Pidek mówił o świętym Papieżu św. Klemensie. Leonie  
ŚWIĘTY KLEMENS I PAPIEŻ, MĘCZENNIK
Imię pochodzi od łacińskiego słowa clemens –spokojny, delikatny, łagodny, cichy, pokorny. Wspomnienie obchodzimy 23 listopada
Patron Sewilli, Aarhus w Danii, Compiegne i Krymu, marynarzy, żeglarzy, kamieniarzy, ludzi zajmujących się wydobyciem i obróbką marmuru; kapeluszników, dzieci, wzywany w modlitwie o
zdrowie dziecka, podczas sztormu, burzy i niepogody.
Św. Klemens I przedstawiany jest w szatach biskupich, często w tiarze i paliuszu jako papież. Jego atrybutami są baranek, kotwica, którą uwiązano mu u szyi, księga, mały krzyż.
 O 12 była msza a po mszy obiad po obiedzie było trochę odpoczynku od rekolekcyjnych zajęć i tak dalej nic szczególnego wciągu dnia nie było aż do godziny 19.30.
O godzinie 19.30 była droga krzyżowa w kościele. To było coś nowego zawsze odprawialiśmy te drogę w kaplicy. A było tak jakoś bardziej poważniej i  dostojniej.
9.08 2014 na dzisiejszej konferencji kontynuowany był temat o świętych Papieżach. Dziś zapoznawaliśmy się nad życiorysem świętego Papieża Grzegorza wielkiego.

Święty Grzegorz I Wielki zaliczany był przez papieża Bonifacego VIII (pontyfikat 1294-1303) do grona czterech najważniejszych Doktorów Kościoła. Przeprowadzone przez niego reformy okazały się kluczowe dla rozwoju wiary, a napisane jego ręką pisma niezwykle mocno oddziaływały na kształtowanie się myśli chrześcijańskiej.
Grzegorz (ur. 540 r. w Rzymie) był synem św. Sylwii i Gordiana Anicjusza – wysokiego urzędnika rzymskiego. Pochodził więc z dobrze sytuowanej rodziny, a wśród jego przodków znajdował się między innymi papież Feliks III. Siłą rzeczy musiał on odebrać niezwykle staranne i bogate wykształcenie. Doskonale znał łacinę wraz z zasadami gramatyki oraz retoryki. Posiadał bogatą wiedzę z zakresu prawa, umiał także komunikować się w języku greckim (chociaż najprawdopodobniej nie potrafił w nim pisać
O godzinie 12. 00 była msza św. Jak zwykle. Wieczorem tego dnia na pogodnym wieczorze mieliśmy mam talent. Każdy z nas zaprezentował swój talent to zaśpiewał jakąś tam piosenkę lub zatańczył. Również ja prezentowałem  swój talent a pokazałem wszystkim jak można kręcić wózkiem był to taniec wózkowy.
10. 08. 2014.
W niedziele ja miałem gości przejechali do mnie moi  przyjaciele Michał  który opiekował się mną na poprzedniej Dąbrowicy i Marysia wolontariuszka i też Sandra wszyscy czwórkę. U mnie w pokoju długo gadaliśmy, ze sobą jak mi trzeba pomóc i zastanawialiśmy się jak to trzeba zrobić. Oni mi chcą pomóc bezinteresownie. Taką pomoc  gdy się daje komuś od serca smakuje zupełnie Inaczej jakoś tak bardziej milej niż zrobiona  z wielką łaską. Jak ktoś komuś pomoże tak  od serca to najdłużej się pamięta.
O godzinie 19.30 było uwielbienie Pana Jezusa eucharystycznego w kaplicy. Każdy z nas za coś Pana Jezusa uwielbiał to za zdrowie ktoś jeszcze za coś teraz już nie pamiętam. Ja wychwalałem pana Boga za rodzinę Dąbrowicką, że ją mam którą bardzo kocham nawet ponad  życie i ona też mnie kocha. Jakbym ja w sierpniu nie pojechał do Dąbrowicy jakbym czuł się nie wyobrażam sobie. To moje wychwalanie pana Boga powiedziała. To moją modlitwę w kaplicy mówiła Wieloletnia    wolontariuszka Anna Olejnk. Potem było
takie coś, że my mówiliśmy do siebie obok kocham Cię. Jakie to było wzruszające. Ja znalazłem w Internecie taki wierszyk który mi  podoba się
wierszyk
Jest taki ktoś, kto ciepło daje...Ze smutnych myśli wyciąga w świat...Kto otrze łzę, choć nie poproszę...Kto siłę i wiarę w szczęście da...Jest ktoś, komu zawsze rękę podam...Kto zawsze dobre słowo u mnie ma...Nie zostawię samego, nie odwrócę głowy...Ten ktoś na zawsze w myślach trwa...Jest ktoś, z kim czas za szybko płynie...Bo dobrym sercem karmi świat...Przyjaciel, On posiada klucze do bram nieba.. na zawsze, choć może skończy się ten świat. .Przyjaźń Ale trwa
Tak będzie może w niebie u Pana Boga jak w Dąbrowicy albo  może jeszcze lepiej. Może tam lubić się będziemy nie będzie tam żadnej zazdrości ani gniewu. Tam będzie tylko radość wieczna  i szczęście. Wtedy równi wszyscy będziemy bez żadnego wyjątku.
11 – 08 – 2014. Po śniadaniu była konferencja
o świętym Marcinie
Pochodził z Todi w Umbrii[1]. Był legatem papieża Teodora I w Konstantynopolu[2]. Tam po zapoznaniu z doktryną monoteletyzmu stał się jego gorącym przeciwnikiem. Po śmierci Teodora I został wybrany papieżem i przyjął konsekrację nie czekając na zgodę cesarza Bizancjum Konstansa II[2]. Władcy bizantyjscy rościli sobie wówczas prawo do zatwierdzania biskupów Rzymu. Podrażniony Konstans nie uznał Marcina za prawowitego papieża.
Na październik 649 roku papież Marcin zwołał synod (ogłoszony jeszcze przez jego poprzednika) mający potępić monoteletyzm[2]. Odbył się on na Lateranie z udziałem 105 biskupów zachodnich wspieranych przez dużą grupę przebywających na wygnaniu duchownych greckich[1]. Synod uznał naukę o dwóch wolach Chrystusa za jedynie poprawną obkładając klątwą monoteletyzm oraz Typos (edykt Konstansa II zakazujący dyskusji na temat liczby woli Chrystusa). Za heretyków uznano patriarchów: konstantynopolitańskich Sergiusza I (już nieżyjącego) i Pyrrusa oraz aleksandryjskiego – Kyrosa z Fazis. Papież podjął działania mające na celu wprowadzenie uchwał synodu w życie: ekskomunikował biskupa Tessaloniki zwolennika, teraz już, herezji monoteletyzmu, a w szczególnie podatnej na doktrynę jednej woli Chrystusa Palestynie mianował nowego legata. Do cesarza wysłał list wzywający go do odrzucenia herezji.
Reakcja Konstansa II była do przewidzenia. Nakazał egzarsze raweńskiemu Olimpiusowi aresztowanie niepokornego biskupa i przywiezienie go do Konstantynopola[1]. Marcin I wykorzystując osłabienie władzy cesarskiej spowodowane kłótniami w Kościele (w tym czasie, utrzymując kontakty z Marcinem, bizantyjską Afrykę buntował Maksym Wyznawca) doprowadził do buntu urzędnika i ogłoszenia się przez niego cesarzem[1]. Dopiero wysłany z misją pacyfikacyjną nowy egzarcha Teodor Kalliopas uwięził w 653 roku papieża wręczając jednocześnie 17 czerwca duchownym rzymskim cesarski rozkaz zarzucający Marcinowi bezprawne ogłoszenie się papieżem, składający go z urzędu i zarzucający zdradę stanu[1].
Przewieziony do Konstantynopola były papież został skazany na karę śmierci za podżeganie Olimpiosa do buntu i udzielaną mu pomoc. Wstawiennictwo patriarchy Pawła II spowodowało zamianę wyroku na wygnanie. W 654 roku Marcina przewieziono na Krym do Chersonezu gdzie w następnym roku zmarł[2].
Zwalczany przez papieża Marcina I monoteletyzm został ostatecznie potępiony na III soborze konstantynopolitańskim (680-681
Na msze przyjechał Ksiądz
 Boguś i  Ksiądz Rafał Pastwa z gazety niedziela. Który przeprowadzał z nami wywiady. Dominik powiedział o naszym życiu osób niepełnosprawnych. Jak jest w domach pomocy i powiedział także o mnie złapało mnie za serce on powiedział całą prawdę o tych domach. Jakby on sam był w takim domu. Na zewnątrz taki dom opieki wygląda pięknie, ale w środku jest różnie jak w każdym takim domu pomocy. Bo w domach opieki są mieszkańcy z różnych środowisk. Nawet traktują takiego niepełnosprawnego człowieka jak kogoś gorszego od siebie, tak to można powiedzieć.
Ale powracam do tych wywiadów które przeprowadził Ksiądz Rafał które są w Tygodniku niedziela.:
nie wybrały plaży
mówi że przyjechała do Dąbrowicy odpocząć i ubogacić się duchowo nie jest podopieczną lecz  wolontariuszką. Wszyscy dostrzegają  jej łagodność i ciepło. Trudno zauważyć ją siedzącą i odpoczywającą. Ciągle komuś towarzyszy tak jest od rana do wieczora w kaplicy i na stołówce podczas  pogodnego wieczoru i podczas toalety. Pomaga uczestnikom wczaso rekolekcji  już po raz  trzeci zdarzają się bardzo wyczerpujące fizycznie dni. Ale do domu wracam zawsze umocniona i szczęśliwa mówi Katarzyna  Półkośnik wolontariuszka pedagog z Chełma. Pięknie by było gdybyśmy wszyscy jako zdrowi i sprawni  Potrafili spojrzeć na te osoby nie przez  pryzmat ich ograniczeń dodaje Kasia. Będąc tutaj nie zmienimy całego świata. Ale możemy zrobić krok na przód wracając do swoich środowisk możemy dawać świadectwo, że są osoby wspaniałe choć niepełnosprawne. Które studiują codzienność – podsumowuje.  Jedną z wolontariuszek jest Anna Olejnik z Łaskarzewa pod Garwolinem – nie mogłam iść na pielgrzymkę i szukałam czegoś w zamian. Znalazłam to miejsce i tych ludzi staram się sobą służyć chorym i niepełnosprawnym.  Pomaga mi w tym moja wiara – mówi Anna. Moja rodzina była zdziwiona i zaskoczona , że zdecydowałam się na taką formę wakacji, choć zaakceptowała to od razu.  Teraz wiem jedno, że dając radość osobom tu obecnym a one dają  ją mnie – wyznaje Karolina Ścibor – wolontariuszka z Puław. W Dąbrowicy pomaga ponad dwudziestu wolontariuszy. W tym gronie jest 5 studentów z Ukrainny w domu spotkania w Dąbrowicy odbędzie się jeszcze jeden turnus wczasorekolekcji dla chorych i  niepełnosprawnych. Za całość organizacji odpowiada ksiądz  Bogusław Suszyło. Przyjechał do Dąbrowicy na wczasorekolekcje z Łukowa. Ma 24 lata jest radosny i często  się uśmiecha jest niezwykle inteligentny skończył studia, ale chce pójść jeszcze na germanistykę tyle tylko, że cierpi na porażenie  mózgowe czterokończynowe i zmaga się z wieloma ograniczeniami w codziennym życiu. Urodził się jako wcześniak na domiar złego w inkubatorze w którym go umieszczono była zbyt mała ilość tlenu co także zaszkodziło jego zdrowiu. Dzięki temu miejscu doświadczam niezwykłych przeżyć. To za sprawą innych osób nawiązanym znajomościom i bliskim relacjom można swoją niepełnosprawność odkryć jako łaskę – mówi Michał Woźniak. Każdego dnia musi mu ktoś pomagać w najprostszych czynnościach. Niektóre wykonuje sam ale jednak nie obejdzie się bez swojego anioła stróża to, że musi ktoś  pomagać wymaga akceptacji także pokonania  wstydu czy nawet lęku. Tu w Dąbrowicy takie i podobne bariery przełamywane są bardzo szybko – podkreśla. Część swoich wakacji i w ośrodku w Dąbrowicy przeżywa. Ksiądz Marcin Pidek wikariusz z Kijan  który odpowiada za  rekolekcje dla mnie. Po ich zakończeniu wracam umocniony i odnowiony w duchu. Zyskuje na tym moje człowieczeństwo – opowiada.  
Koniec  artykułu co był w gazecie  niedziela.
Po kolacji pogadałem z Księdzem Tomaszem Niedziałkiem. Który dobrze zna  mnie i ja znam jego od wielu lat. Który był na pierwszych moich rekolekcjach w roku 2008 wtedy był jeszcze diakonem. A teraz już ksiądz, zdaje się, że to było tak nie dawno, a tu już tyle lat. Jak Dąbrowica zbliża ludzi zdrowych i chorych sprawnych i niesprawnych do siebie. Nawet księża tu przejeżdżają żeby być z osobami  niepełnosprawnymi. Jak już napisałem w jednym z moich pamiętników ludzie tu przyjeżdżają do jakiegoś  sanktuarium. A jest to sanktuarium miłości i dobrości oraz czasu dla drugiego człowieka.  
19. 30  na pogodnym  wieczorze  oglądaliśmy dąbrowicką telewizję ja występowałem z Karoliną w tańcu z wolontariuszami.   
12. 08 2014 tego dnia przyjeżdżali do mnie wolontariusze żeby mnie odwiedzić Kasia i Bercia oraz Sandra. Jak przyjeżdżali do mnie gdy chcieli zemną przywitać się to ja nie bardzo kojarzyłem ich twarze, aż jedna z wolontariuszek mówi tak, co ty Andrzeju już nie poznajesz ludzi? Jak was było tylu to nie sposób dobrze każdego zapamiętać a jeszcze po roku czasu.
Po kolacji ja rozgadałem się z  diakonem Michałem i wolontariuszką Anią o życiu i panu Bogu a było to tak. My z Michałem zaczęliśmy rozmowę wspominaliśmy tamten  czas dla mnie trudny gdy ja przeżyłem śmierć taty  w Dąbrowicy. A  zarazem bardzo ciepły i czuły gdy ja doznałem od moich przyjaciół wiele miłości do dziś go pamiętam i chyba nie zapomnę nigdy. Potem Michał zawołał Anie żeby Ania opowiedziała  dokładnie jak to wszystko było. Coś  my zgadaliśmy się o nas osobach niepełnosprawnych, że trzeba opiekować się  nami i pomagać. (A Ania tak powiedziała jak ja jadę do Dąbrowicy to obiecuje sobie, że dam z siebie jeszcze więcej dla osób niepełnosprawnych niż do tej pory. Ale to ja otrzymuje od nich jeszcze więcej dobra mówi Ania). No a co możemy dać osobom  zdrowym i sprawnym? Chyba naszą przyjaźń i pamięć o tamtych dniach i  cudownych chwilach gdzie byliśmy zawsze razem. Coś zgadaliśmy się o mnie i panu Bogu. Ja mówiłem, że mi jest w życiu ciężko a Michał mówi Ty czytaj ewangelie co Bóg do ciebie mówi. 
19 . 30 była dyskoteka z zespołem muzycznym ten zespół był z Lublina to Sandra go załatwiła dla nas niepełnosprawnych. Oni  przyjechali do Dąbrowicy aby nam dać chwile radości żebyśmy poczuli się jak  na najprawdziwszej dyskotece tego wieczoru.
14. 08. 2014
Mieliśmy modlitwę wstawienniczą. Byliśmy wszyscy w kaplicy przed Przenajświętszym Sakramentem, każdy z nas był zabrany do  zakrystii to wolontariusze i diakoni tam modlili się za nas i nad nami. Po wyjściu z zakrystii ja rozpłakałem się przed Przenajświętszym Sakramentem prosiłem Pana Boga aby w życiu było nie tak trudno. Aby Bóg był ze mną. Może ten Bóg jest, ale człowiek nie odczytuje tych Bożych znaków. Takich znaków w moim życiu było wiele odkąd   sięgnę pamięcią. Tak jak pisałem w pierwszym moim pamiętniku o tym śnie co przyśnił się mi kiedyś w szpitalu o tym krzyżu co nikt  nie mógł dźwignąć tylko ja dźwignąłem ten krzyż. Całkiem niedawno to było również w szpitalu jak miał być zabieg na kolano czy był to tylko przypadek a może jakiś znak od Pana Boga. Gdy ja leżałem już na  stole operacyjnym właśnie była godzina 15 godzina Bożego miłosierdzia jakby Bóg  chciał mi powiedzieć jestem z tobą Andrzeju i Ci nic stać się nie może. Już , odbiegłem od tematu mego pamiętnika ale są to moje myśli na temat Pana Boga w moim życiu.  
15. 08. 2014
Dzisiaj jest święto Marii Panny była msza z Księdzem Biskupem  Stanisławem  Budzikiem wyjątkowo ta msza była w kościele po obiedzie. Tylko my sami byliśmy rekolekcyjni wczasowicze opanowaliśmy ten kościół za organy służyła nam nasza gitara do mszy świętej. 19. 30 była droga światła w niedzielny Dąbrowicki wieczór w kaplicy.
16. 08 2014
Dzisiaj ostatni dzień naszych rekolekcji tego turnusu. Niektórzy już wrócą  do domu. Pada  deszcz jakby niebo płakało za tymi pięknymi dniami  i chwilami. Dla mnie też jakoś jest szkoda tego turnusu  choć mam nadzieje, że zostanę na trzeci turnus.
CZĘŚĆ DRUGA  PAMIĘTNIKA
turnus trzeci
20. 08. 2014
Ja dojechałem do Dąbrowicy na  trzeci turnus jako ostatni. Serdecznie mnie przywitał Michał Korzeniewski bardzo ucieszyłem się, że on jest  którego bardzo polubiłem z drugiego turnusu i on też mnie polubił. Na mszy Ksiądz Łukasz mnie powitał, a powiedział (to już wszyscy dojechali)  
Ksiądz Łukasz mówił o miłosiernym i sprawiedliwym Bogu.
KONFERENCJA
MIRKA O MIŁOŚCI I SAMOTNOŚCI
Wzruszająca dzisiejsza konferencja była a szczególnie dla mnie to co Mirek do nas mówił. Ja rozdyskutowałem się z Mirkiem. Ja pytałem go dlaczego jest cierpienie i odrzucenie przez ludzi dlaczego Bóg tak chce. Przez tyle lat abym cierpiał. Bo Bóg przecież kocha każdego z nas. Widzę sens mojego cierpienia, choć jest bardzo trudno. Wtedy jest trudno gdy ludzie poniżają, może Bóg wtedy najbardziej kocha jak swojego syna. Może tam po drugiej stronie życia  będzie mi  lepiej tylko człowiek narzeka na swój los, że jest źle i zadaje sobie to pytanie czego jeszcze chce od człowieka Bóg? W sprawach miłości człowiek także tak bardzo chciałby być kochany i kochać kogoś żeby ten ktoś za człowiekiem tak bardzo tęsknił żeby dla kogoś być bardzo ważnym. Ale dla nas ludzi niepełnosprawnych to chyba nie jest możliwe. No kto po kocha takiego niepełnosprawnego człowieka? Być może  zdarzają się czasami takie miłości, że ktoś kogoś pokocha nawet ta zdrowa osoba niepełnosprawnego człowieka. Dla tej  zdrowej osoby jest nie ważne, że ten ktoś jest niepełnosprawny najważniejsze jest to, żeby miała dobre serce i przyjazne  dłonie.  
22 08 2014
Ksiądz Łukasz mówił o tym, że możemy się uczyć roztropności od Maryji i wykorzystywania trudności jakie daje Pan Bóg. Na różańcu Paweł Kaczmar rozważał tajemnice różańca. O nas niepełnosprawnych, o tym, że jedno słowo może zabić. Tak może zabić i to bardzo i zranić serce jak już niejednokrotnie w swoich pamiętnikach pisałem. Ale ludzie nie myślą co mówią do takiego niepełnosprawnego człowieka. Ludziom wydaje się, że taki niepełnosprawny człowiek nic nie rozumie i nie czuje jak ktoś odnosi się czy dobrze czy też źle. A ten człowiek jakoś wyczuwa.
23 08 2014
 Wieczorem była droga krzyżowa podczas 9 stacji trzymałem krzyż. Rozważania były piękne i wzruszające o naszym życiu. Najbardziej w sercu utkwiło mi rozważanie o
wyśmiewaniu i kpinach z osób niepełnosprawnych. Zdrowi ludzie wyśmiewają nas niepełnosprawnych.
A przecież my jesteśmy taką samą częścią społeczeństwa jak każdy i chcemy aby nas traktowano jak normalnych ludzi. I co z tego, że my  jeździmy na wózkach lub nie mówimy ale wszystko czujemy jak normalni ludzie. Może nie jeden z nas chciałby gdzieś pracować i być potrzebny dla naszego społeczeństwa niż czekać na czyjąś łaskę. Najbardziej utkwiła mi 4 stacja spotkanie z Matką co nasze Matki czuły, kiedy dowiedziały się, że ich dzieci są niepełnosprawne albo bardzo chore. To jest trudne do opowiedzenia.   
23 08 2014  
Ksiądz Łukasz wyjechał co prowadził ten turnus zastąpił go Ksiądz Boguś było pożegnanie Księdza Łukasza bardzo serdeczne jak to w Dąbrowicy zawsze bywa.  
24 08 2014
Na różańcu mój przyjaciel Paweł Kaczmar znowu tak pięknie rozważał o naszym życiu, że to  my jesteśmy na wózkach potem tam będzie niebo. Tak może i będzie ale ile poniżeń i upokorzeń trzeba będzie znosić od ludzi zdrowych i sprawnych. Dorota odjechała ja popłakałem się z tego pożegnania jakby odjeżdżał ktoś bliski. Wieczorem była adoracja za prosiłem Jezusa aby czuć pana Boga jak to inni ludzie  
25 08 2014
Paweł Kaczmar wyjechał z Dąbrowicy co był prawie na obu turnusach. Zrobiło  się mi bardzo smutno. Już pomału  zaczynają się kończyć te rekolekcje ale jeszcze parę dni przed nami. Przed różańcem gadałem z Księdzem Bogusiem o Bogu. Zadałem mu pytanie dlaczego ja nie czuje Boga? Nie otrzymałem odpowiedzi na to pytanie. Ja wypłakałem się Bogusiowi dlaczego Bóg tak mnie doświadcza Ksiądz Boguś powiedział mi coś bardzo ważnego „jakby nie twoja niepełnosprawność może ty nie poznał byś w Dąbrowicy  tylu wspaniałych, ludzi.
19 . 30
Na pogodnym wieczorze był wieczór talentów. Ja zaprezentowałem tekst piosenki pij ten kielich. Która mówi o cierpieniu. Którą dobrze znam jeszcze z domu która jest  w pierwszym pamiętniku
Pij ten kielich Bożej woli,
Do ostatniej kropli sącz.
I to serce co tak boli,
Z sercem Bożym złącz.
Niech cichutko łzy twe płyną,
Do Jezusa słodkich ran.
Ziemskie bóle szybko miną,
I pocieszy Pan.
Cierp cichutko chociaż ciernie,
Ciężko ranią duszę twą.
Krzyż ci dany dźwigaj wiernie,
Choć z boleści łzą.
Jeszcze kielich Bożej woli,
Kilka kropel gorzkich ma.
Trzeba cierpieć pić powoli,
Wypić go do dna. [
26 08 2014
Dziś był biskup Mieczysław Cisło  Biskup Pomocniczy Archidiecezji Lubelskiej jak na każdym turnusie jest jakiś Biskup. Było wiele gości była wolontariuszka Bercia i wolontariusz Krzysio który się kilka lat temu opiekował mną. 
28 80 2014
Po konferencji ja pojechałem sobie na drogę krzyżową aby pomyśleć co ksiądz na tej konferencji mówił teraz już nie pamiętam. Ale chyba ksiądz Boguś mówił o ważnych sprawach jak Bóg mówi jak mamy żyć i o miłości do drugiego człowieka. O 12 była msza za moją mamę i w pewnej sprawie żeby udała się ta sprawa. Przed mszą  zadzwoniłem do mamy żeby powiedzieć, że będzie msza. Ja na każdych rekolekcjach pamiętam o mojej rodzinie żeby jakoś tak pomodlić się i dać na msze a w szczególności za moich rodziców gdy tata jeszcze żył.
19 : 30 było ognisko pomimo nie zbyt
dobrej pogody i deszczu który padał. Ale było dużo muzyki i tańców to nasz ksiądz Boguś rozbawiał nas. a my śpiewaliśmy różne ogniskowe piosenki.
Hej, tam gdzieś znad czarnej wody
Wsiada na koń kozak młody,
Czule żegna się z dziewczyną,
Jeszcze czulej z Ukrainą.
ref:
Hej, hej, hej sokoły
Omijajcie góry, lasy, pola, doły
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku,
Mój stepowy skowroneczku.
Hej, hej, hej sokoły
Omijajcie góry, lasy, rzeki, doły
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku,
Mój stepowy dzwoń, dzwoń, dzwoń.
Wiele dziewcząt jest na świecie
Lecz najwięcej w Ukrainie,
Tam me serce pozostało,
Przy kochanej mej dziewczynie.
Hej, hej, hej sokoły...
Ona jedna tam została
Jaskółeczka moja moja mała
A ja tutaj w obcej stronie
Dniem i nocą tęsknię do niej
Hej, hej, hej sokoły...
Żal, żal za dziewczyną,
Za zieloną Ukrainą,
Żal, żal serce płacze,
Już jej więcej nie zobaczę.
Hej, hej, hej sokoły...
Wina, wina, wina, dajcie,
A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie.
Hej, hej, hej sokoły...
Wszystko cośmy posiadali
To Moskale nam zabrali
I zieloną Ukrainę
I kochaną mą dziewczynę
Tą piosenkę śpiewali razem z nami wolontariusze z Ukrainy a śpiewali bardzo pięknie.
28:08:2014
Po śniadaniu zachorował pan Adam i odwieźli go do szpitala. Nasz pokój w tym roku był trochę pechowy pod znakiem zdrowotności. Przy końcu tego turnusu ktoś musiał zachorować i na robić wiele zmartwień księdzu Bogusiowi i dla innych osób  którzy się nami opiekowali. Jak to w życiu wypadki zdarzają się nawet na  wczasach. Na szczęście dla mnie nic nie przytrafiło się takiego poważnego. Po konferencji odjechała wolontariuszka Madzia już pomału zaczął się koniec rekolekcji. A mi jakoś zrobiło się smutno jak zawsze przy końcu  każdego turnusu i trzeba wracać do domu. Ale po obiedzie do naszego pokoju przyjechał  mój przyjaciel Michał i zrobiło się jakoś radośnie było wiele żartów  
29 08 2014
O godzinie 10 w Sali 111 zamiast konferencji mieliśmy takie spotkanie z Agatką podsumowywujące te całe rekolekcje. Co było dobrego a także złego? Na tych rekolekcjach. Każdy z nas mówił co chciałby zmienić albo poprawić na lepsze. Agatka wymyśliła i podpowiedziała nam żeby dzisiejszy dzień był takim dniem podziękowań za wszystko i dla wszystkich, żebyśmy dziękowali sobie nawzajem nawet za małe coś. Na mszy świętej było dwóch neoprezbiterów ksiądz Piotrek sieczek i ksiądz Piotrek Stasieczek. Udzielili nam specjalnego błogosławieństwa. Po obiedzie sam spacerowałem to ostatnie moje chwile w Dąbrowicy i żegnałem się z Dąbrowicą i  moimi przyjaciółmi trzeba będzie na letnie te chwile  poczekać cały rok. Później odjechał Hektor do domu Wika, Kasia i Agnieszka. Żegnałem tylu moich przyjaciół starych i nowych co w tym roku poznałem. A byli oni z Ukrainy z którymi ja zaprzyjaźniłem się. Mam także przyjaciół nowych z którymi pisze na Facebooku bardzo ,dobrze mi pisze się z Karoliną Winiarczyk i z Wiką. Ale ci wolontariusze nie zawsze mają czas nie jeden ma jakieś obowiązki, żeby mnie wysłuchać. Choć starają się zemną popisać i pogadać.
 Na zakończenie tego pamiętnika chciałbym z całego serca podziękować wszystkim tym osobom którzy notowali mi wszystkie te wydarzenia  do zeszytu. Na tych notatkach wzorowałem się przy pisaniu tegoż  pamiętnika. A także były moje spostrzeżenia co ja dobrze zapamiętałem. Dziękuje diakonowi Michałowi Kryszowi i dziękuje drugiemu Michałowi Korzenieńskiemu, że oni poświęcili swój czas  dla mnie. Natomiast podziękować chce wolontariuszkę  Karolinie  Włodarskiej za jej notowania mi do zeszytu. To było trudne dla niej te  notowania, bo ja pokazywałem po literze co ma pisać. A zarazem to były piękne chwile pełne  przyjaźni. Nie ominę w moich podziękowania moją terapeutkę Sylwie  Pryjomską która mi pomagała pisać ten pamiętnik serdecznie dziękuje tobie Sylwia. Chce zakończyć ten pamiętnik Piosenką  którą śpiewała Anna  jantar. Którą ja trochę przerobiłem

Ostatni dzień w Dąbrowicy
Ostatni z wami dzień.
rekolekcje już skończyły się,
Nie powiem jednak żegnaj,
Lecz 'do jutra'.Hasta mañana jutro też jest dzień taki sam, tylko ja muszę pożegnać Dąbrowice już. Nie powiem jednak żegnaj, lecz 'do jutra'. Hasta mañana wy odpowiecie  mi. Nie wiecie nic. Nie wiecie , że Skończyła się piękna przygoda, wiecznie trwać przecież nie mogła. Hasta mañana mili
Hasta mañana – bywacie zdrowi  Cudowne dni w Dąbrowicy Minęły, niby sen I trochę żal, że kończy się
ostatni dzień wakacji -czas odjeżdżać. Hasta mañana Hasta mañana wy odpowiecie mi. Nie wiecie  nic.
Nie wiecie, że Skończyła się piękna przygoda,
wiecznie trwać przecież nie mogła.Hasta mañana mili
Hasta mañana – bywajcie zdrowi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz